27.01.2019 aktualizacja 17.04.2019

90 lat temu odbyły się pierwsze wybory Miss Polonia

Miss Polonia 1929 r. Władysława Kostakówna z mężem Leonem Śliwińskim (fotografia ślubna). 1930 r. Fot. NAC Miss Polonia 1929 r. Władysława Kostakówna z mężem Leonem Śliwińskim (fotografia ślubna). 1930 r. Fot. NAC

90 lat temu, 27 stycznia 1929 r., odbyły się pierwsze wybory Miss Polonia. Tytuł najpiękniejszej Polki zdobyła wówczas Władysława Kostakówna, skromna i nieśmiała urzędniczka Miejskiej Kasy Oszczędności.

10 stycznia 1929 r. redakcje trzech pism – „Expressu Porannego”, „Kuriera Czerwonego” i „Światowida” – ogłosiły wybory Miss Polonia. Kandydatki miały przesłać swoje zdjęcia do redakcji gazet „Expressu Porannego” oraz „Kuriera Czerwonego”.

Nie było to pierwsze tego typu wydarzenie w Polsce. Cztery lata wcześniej kobiece czasopismo „Pani” ogłosiło ogólnopolski konkurs urody. Zwyciężczynią została Halina Dunin-Łabędzka, która zagrała później w kilku filmach polskich i francuskich. Do grona Miss Polonia, choć tych nieoficjalnych, zalicza się również Anielę Bogucką, która w 1927 r. wygrała konkurs na „Królową Kina”, co pozwoliło jej w tym samym roku reprezentować Polskę na wyborach Miss Europy w Wiedniu, oraz Janinę Smolińską, która w 1927 i 1928 r. została laureatką dwóch prestiżowych konkursów piękności – La Belle de Deauville i konkursu piękności aktorek filmowych w Brukseli. 

W styczniu 1929 r. jury pod przewodnictwem literata Tadeusza Boya-Żeleńskiego obradowało w warszawskim hotelu Polonia. W jury znaleźli się też rzeźbiarze Edward Wittig i Henryk Kuna, malarze Karol Frycz i Tadeusz Pruszkowski oraz literaci Zdzisław Kleszczyński i Jerzy Zagórski.

Nazwę samego konkursu wymyślił Tadeusz Boy-Żeleński, który zaczerpnął ją od nazwy hotelu, w którym odbywał się konkurs, a którego sam był częstym gościem. Możliwe również – ponieważ najpiękniejsza Polka miała reprezentować nasz kraj na wyborach Miss Europe we Francji – że „Miss Polonia” miało nawiązywać po prostu do francuskiego Miss Pologne.

Miss „Limba”

Konkurs cieszył się dużym zainteresowaniem. W czasie wstępnych eliminacji kandydatki przesyłały do redakcji swoje fotografie. Trwało to dwa tygodnie. Ostatecznie na etap prezentacji osobistych, które miały się odbyć 27 stycznia w hotelu Polonia, zaproszono dziesięć najpiękniejszych kobiet wybranych przez czytelników. 

W pierwszych wyborach Miss Polonia postanowiła wziąć udział również Władysława Kostakówna, która ze względu na swoją skromność przyjęła pseudonim „Limba”. Zdjęcie, które wysłała do redakcji, zostało wykonane w Atelier Fotografii Artystycznej Benedykta Dorysa, którego Kostakówna była pierwszą klientką.

Faworytkami konkursu były córka Ignacego Daszyńskiego, Hanna, oraz hrabianka Alina Rzyszczewska. Wśród finalistek oprócz Władysławy Kostakówny znalazły się Rena Hryniewiczówna, Maria Balcerkiewiczówna, Maria Bogda, Maria Szewczykówna, Stanisława Ścieżkówna, Anna Sajówna oraz Janina Zalewska.

Ku ogólnemu zaskoczeniu Miss Polonia została Władysława Kostakówna – skromna urzędniczka Miejskiej Kasy Oszczędnościowej w Warszawie – która pokonała panny z bardzo znamienitych rodzin. Werdykt uzasadniono następująco: „Miss posiada ogromną dozę wdzięku. Ma jasną polską twarz i zgrabną dziewczęcą postać”. W konkursie przyznano także Alinie Ryszczewskiej oraz Hannie Daszyńskiej dwa równorzędne tytuły Wicemiss Polonia.

Zwycięstwo było ogromnym zaskoczeniem i dla samej „Limby”. Piętnaście minut po zapadnięciu decyzji konkursowego jury delegat redakcji „Expressu Porannego” udał się do mieszkania Władysławy Kostakówny.
 „– Przynosimy pani radosną wiadomość. Na mocy decyzji +jury+ konkursu piękności uzyskała pani tytuł Miss Polonji.
Jasna twarzyczka młodej panienki pokrywa się na mgnienie oka wielką bladością, potem szkarłatem zmieszania.
– Czyż możliwe!
– Nominacja pani jest faktem. Jury potwierdziło wolę Warszawy, która dokonała obioru Pani na Miss Polonję drogą plebiscytu. Czy przyjmuje pani wybór?
– Ależ tak! Jestem oszołomiona! Nigdy nie spodziewałam się takiego wyniku!
– Czyż pani, taka piękna, nie jest świadoma swej urody?
– Wyznam panu, że o ile w dzieciństwie bardzo się sobie podobałam, to obecnie mam o swojej urodzie o wiele gorsze mniemanie. I gdyby nie rady paru osób z mego otoczenia, nigdyby mi nie przyszło na myśl stawać do konkursu piękności.
– Czy nigdy pani nie mierzyła się urodą z innemi pięknemi kobietami?
– Raz tylko obrano mnie królową balu…” – czytamy w wywiadzie.

Uroda Władysławy musiała wywrzeć ogromne wrażenie i na delegacie „Expressu Porannego”, który zanotował: „Oto polska Miss Polonja! Dziewczyna, utrzymująca z pracy uczciwej chorą matkę – uboga pracownica, rasowa córa tej Ziemi, jako bohaterka +Cudownego Pierścienia+ Królewna przez zły los strącona w biedę, na grudę życia. Ale przyszedł +królewicz+ – konkurs piękności – i przed sponiewieraną królewną otworzyła się droga do szczęśliwszego życia”.

W jednej chwilii o zwykłej urzędniczce Miejskiej Kasy Oszczędnościowej zaczęła mówić cała Warszawa, wszyscy chcieli dowiedzieć się jak najwięcej o tej tajemniczej piękności. Ze względu na wysokie zainteresowanie dyrektor Huzarski, czyli przełożony Miss, kazał przenieść jej biurko z piętra na parter, aby jej wielbiciele nie zakłócali pracy urzędu. Również stołeczne domy mody oferowały Kostakównie swoje usługi, mając nadzieję, że zdecyduje się podjąć z nimi dłuższą współpracę. Poprawiła się także sytuacja materialna Władysławy i jej matki – otrzymały one wygodne mieszkanie z dwoma pokojami i kuchnią.

Wybór Miss Polonii odbił się echem nawet w polskim parlamencie. W lutym 1929 r. wicemarszałek Sejmu Jan Woźnicki zarzucił jednemu z posłów Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem, że utrzymuje on finansowo Kostakównę. Zapewne anonimowy poseł był po prostu jednym z wielu adoratorów „Limby”.

Z francuskiego klasztoru na światowe salony

Władysława Kostakówna urodziła się 20 grudnia 1908 r. w Warszawie. Jej matką była Maria Antonina z Potockich; ojciec, Stanisław, zajmował się rzeźbiarstwem. 

Po wybuchu I wojny światowej rodzina Kostaków opuściła zajętą przez wojska niemieckie Warszawę. Przez kilka lat Władysława i jej matka znalazły schronienie na Krymie. Kiedy w 1920 r. wróciły do Polski, ich dom został już przejęty przez nowych właścicieli. W wywiadzie udzielonym dla „Expressu Porannego” Władysława tak wspominała powrót do Warszawy: „Nasze mieszkanie zajął już ktoś inny. Naszych mebli, naszych rzeczy już tam nie było. Tylko jeden pusty kosz i strzaskane wielkie złote ramy od portretu pradziada. Mieszkanie niegdyś nasze, ograbione doszczętnie, gospodarz wynajął. My wróciłyśmy na bruk…”.

Na początku lat dwudziestych Kostakówna wyjechała do Francji. Przez trzy lata przebywała w klasztorze w miejscowości Saint-Georges-d'Aurac. Już wtedy jej uroda zwracała uwagę. Podczas jednej ze swoich wycieczek do Paryża Kostakówna została zauważona przez amerykańską malarkę, która namalowała jej portret, podpisała jako „polski typ” i wystawiła na „wystawie typów”. W klasztorze bywała także hrabina Maria Róża Zamoyska, która podarowała przyszłej Miss Polonia różaniec.

Po powrocie do Polski Kostakówna ukończyła kurs stenografii i pisania na maszynie, a następnie rozpoczęła pracę jako korespondentka w Miejskiej Kasie Oszczędnościowej w Warszawie. 

Konkurs w Paryżu

Nagrodą dla Miss Polonii był wyjazd na konkurs Miss Europe w Paryżu. Po ogłoszeniu wyników konkursu Miss Polonia Kostakówna wyjechała do Paryża, aby 7 lutego 1929 r. zmierzyć się z siedemnastoma innymi kandydatkami w walce o tytuł Miss Europe. W konkursie zajęła drugie miejsce, przegrała jedynie z Węgierką Erzsébet (Böske) Simon. 

Uroda Władysławy Kostakówny mogła być i zapewne doceniona na konkursie Miss Universe, rozgrywającym się wiosną 1929 r. w Galveston w Teksasie, gdyby tylko Polka się z niego nie wycofała. Tę decyzję podjęła po otrzymaniu listu od biskupa Galveston, Christophera E. Byrne’a. Duchowny uważał, że szanującym się kobietom nie przystawało paradowanie przed ogromną widownią w kostiumach kąpielowych i wysłał podobny list wszystkim pochodzącym z Europy kandydatkom.

Sukces Władysławy Kostakówny mógł stać się dla niej przepustką do sławy, jednak blask fleszy i kariera w Hollywood zupełnie jej nie interesowały. W wywiadzie udzielonym tuż po konkursie „Expressowi Porannemu”, wyraźnie podkreślała, że nie przyjmie żadnej oferty filmowej: 

„– O, nie przyjęłabym żadnego +engagement+. Wrócę do Warszawy, nawet gdyby miało sprawdzić się to drugie nieprawdopodobieństwo, gdyby mnie dostał się tytuł miss Europy.
– Jak to? Odrzuciłaby pani ofertę wytwórni filmowej lub którejś z estrad paryskich? Wszak pani jest fotogeniczna i – jak nam mówiono – ma pani głos?
– Do filmu nie mam pociągu, a co do głosu, to na razie myślę tylko o swoich lekcjach z prof. Dziadulewiczem, który uczy mnie bezinteresownie od listopada r. ub.”

Już nie tylko miss, lecz i pani domu

Kostakówna od sławy gwiazdy filmowej wolała rolę pani domu. Już w maju 1929 r. krążyły plotki o tym, że najpiękniejsza Polka ma zostać żoną łódzkiego fabrykanta lub przemysłowca z Borysławia. 

5 stycznia 1930 r. w katedrze św. Jana w Warszawie wzięła ślub z cenionym warszawskim adwokatem – Leonem Śliwińskim. Był on 37-letnim wdowcem samotnie wychowującym nastoletniego syna, Leona. Ponieważ Śliwiński był zapracowany i często bywał poza domem, to Władysława zajęła się wychowaniem pasierba. 

Kostakówna była też aktywna poza domem. Cały czas doskonaliła swoje umiejętności i prowadziła własną działalność. Jeszcze przed otrzymaniem tytułu Miss zapisała się na kurs prawa jazdy. Latem 1936 r. ukończyła również kurs żeglarski w Augustowie, umiała doskonale jeździć na nartach. Uprawiała różne sporty, ponieważ, jak w 1937 r. mówiła Zofii Ordyńskiej z magazynu ilustrowanego „As”, naprawdę je kocha i uważa za niezbędne do życia.

Udzielała się aktywnie także w Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami, którego była wiceskarbniczką generalną, oraz działała na rzecz Towarzystwa Opieki nad Głuchoniemymi. Za swoją działalność dobroczynną została nagrodzona Złotym Krzyżem Zasługi. 

Miss Agent

Szczęśliwe życie małżeństwa Śliwińskich przerwał wybuch II wojny światowej. Trzyosobowa rodzina wyjechała samochodem z Warszawy na wschód Polski. 17 września dotarli do miasteczka Tłuste, gdzie zastała ich informacja o wkroczeniu Armii Czerwonej. W związku z tym Śliwińscy wyruszyli w dalszą podróż w kierunku granicy z Rumunią. Ostatecznie rodzina w październiku 1939 r. znalazła się we Francji i zamieszkała w Paryżu.

W Nicei we wrześniu 1940 r. pasierb Władysławy został zwerbowany przez kpt. Tadeusza Jekiela do komórki wywiadu morskiego organizowanej na południu Francji, która była podporządkowana Ekspozyturze „Francja”. W tę działalność Leon zaangażował też macochę. 

Na początku Władysława Śliwińska, która przyjęła pseudonim operacyjny „Maria”, zajmowała się tylko szyfrowaniem depesz radiowych. Awansowała po pewnym czasie do roli stałego agenta sieci morskiej. W przeciwieństwie do innych kobiet z Ekspozytury „Francja” (w 1943 r. odtworzonej jako „Francja-2”) agentka „Maria” otrzymała stopień podporucznika, a nie tylko sierżanta. 

Kiedy 25 sierpnia 1944 r. Paryż został wyzwolony, działalność Ekspozytury „Francja-2” mogła zostać zakończona. W październiku 1944 r. rozpoczęto akcję likwidacyjną sieci wywiadu. W drugiej połowie 1946 r. Śliwińscy wyjechali do Maroka, ponieważ powrót do Polski był niemożliwy ze względu ich wsparcie dla rządu emigracyjnego.

Powojenne losy

Śliwińscy zaczęli na nowo układać sobie życie. Leon Śliwiński junior z ramienia Rządu RP na Uchodźstwie został w 1951 r. konsulem honorowym w Casablance oraz dyrektorem Compagnie Minière d’Agadir, zajmującej się kopalnictwem magnezu, ołowiu i wolframu. Natomiast Leon Śliwiński senior został adwokatem Trybunału Międzynarodowego w Tangerze. 

19 lutego 1951 r., na pokładzie brytyjskiego okrętu HMS Liverpool w porcie Casablanca, Konsul Generalny Jego Królewskiej Mości w Rabacie uhonorował Władysławę Śliwińską Medalem Króla za Odwagę na Rzecz Wolności. To wyróżnienie jest przyznawane przez Wywiad Wojskowy Sztabu Generalnego Wielkiej Brytanii za szczególne zasługi.

Podczas pobytu w Maroku Władysława zaczęła również wspierać finansowo działające we Francji instytucje polonijne, m.in. Towarzystwo Opieki nad Polskimi Zabytkami i Grobami Historycznymi we Francji.

W 1971 r. zmarł, w wieku 78 lat, Leon Śliwiński senior. Okres wdowieństwa Śliwińska spędziła w Aix-en-Provence, w którym przebywała przez pewien czas jeszcze podczas wojny.

10 czerwca 1986 r. Władysława otrzymała Legię Honorową za działalność wojenną wraz z przydzieloną do tego wyróżnienia pensją. Jest jedyną Polką, która została uhonorowana w ten sposób. Za swoje bohaterstwo otrzymała także m.in. Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami, ustanowiony przez Prezydenta RP na Uchodźstwie dla żołnierzy Wojska Polskiego i członków ruchu oporu, oraz dwa odznaczenia francuskie: Croix de Guerre i Médaille en Vermeil.

Władysława z Kostaków Śliwińska dożyła na emigracji wieku 93 lat. Zmarła w 2001 r. w Aix-en-Provence i została pochowana na cmentarzu w Montmorency.

Anna Kruszyńska (PAP)

akr/ skp/

Copyright

Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.