Prof. T. Nałęcz: Legiony były dla Piłsudskiego argumentem do licytacji sprawy polskiej
Polską opłatą za odrodzenie w ramach Austro-Węgier miała być nie tylko krew przelewana przez Polaków w austriackim mundurze, ale także w legionowym – mówi PAP historyk prof. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta RP. Jak mówi, Legiony stanowiły część armii austriackiej, ale z ducha było to polskie wojsko.
PAP: Józef Piłsudski zarzucał Polakom obojętny stosunek do walki o niepodległość i niechęć do ofiary krwi, która mogła ją przybliżyć. Czy była to trafna ocena?
Prof. Tomasz Nałęcz: Rzeczywiście czyn strzelecki, czyli próba wywołania powstania w zaborze rosyjskim w oparciu o kadry wyszkolone wojskowo w Galicji, nie powiódł się. Strzelcy wkraczający do Królestwa Polskiego 6 sierpnia 1914 roku nie zostali poparci przez miejscową ludność. Ale to nie znaczy, że Polacy nie marzyli o niepodległości. Ocena Piłsudskiego była niesprawiedliwa szczególnie jeśli chodzi o Polaków z zaboru austriackiego, bo oni byli gotowi złożyć daninę krwi i to zrobili. Natomiast Polacy w zaborze rosyjskim uważali, że zbrojne zaangażowanie się u boku państw centralnych jest złą drogą.
PAP: Czy decydowała o tym też pamięć o powstaniu styczniowym i represjach, jakie po jego stłumieniu spadły na Polaków?
Prof. Tomasz Nałęcz: Chodziło przede wszystkim o definicję głównego wroga. Dla Piłsudskiego, jego zwolenników i strzelców głównym wrogiem była Rosja, stąd widzieli jako sojuszników Austro-Węgry i Niemcy. Dla Narodowej Demokracji, która skutecznie sprawowała rząd dusz w Królestwie Polskim, tym wrogiem były Niemcy. W czynie zbrojnym Piłsudskiego widziała działanie szkodzące Polsce.
Prof. Tomasz Nałęcz: Zarówno w 1908 jak i w 1912 r. Polacy z zaboru rosyjskiego nie zareagowali na kryzysy międzynarodowe. Piłsudski świetnie zdawał sobie sprawę, że gdy strzelcy wkroczą do Królestwa, napotkają na bardzo trudną sytuację. Ale nie oczekiwał, że aż tak trudną. Zdawał sobie sprawę, że oddziały strzeleckie nie wywołają wielkiego entuzjazmu. Liczył jednak, że czyn zbrojny strzelców, będzie dzień po dniu zyskiwał sobie zwolenników.
PAP: Piłsudski chciał wywołać powstanie. Czyżby nie orientował się w nastrojach panujących wśród Polaków w zaborze rosyjskim?
Prof. Tomasz Nałęcz: Zdawał sobie sprawę, że wywołanie powstania nie będzie łatwym zadaniem. Wybuch I wojny światowej poprzedziły dwa wielkie przesilenia międzynarodowe. W 1908 roku doszło do tzw. przesilenia aneksyjnego, i wtedy Europa pierwszy raz stanęła na krawędzi wojny, a w 1912 roku wybuchła pierwsza wojna bałkańska. W tym czasie, po upadku rewolucji 1905 roku, Piłsudski przygotowywał się w Galicji do czynu zbrojnego i bacznie obserwował sytuację w Królestwie.
Zarówno w 1908 roku jak i w 1912 roku Polacy z zaboru rosyjskiego nie zareagowali na kryzysy międzynarodowe. Piłsudski świetnie zdawał sobie sprawę, że gdy strzelcy wkroczą do Królestwa, napotkają na bardzo trudną sytuację. Ale nie oczekiwał, że aż tak trudną. Zdawał sobie sprawę, że oddziały strzeleckie nie wywołają wielkiego entuzjazmu. Liczył jednak, że czyn zbrojny strzelców, będzie dzień po dniu zyskiwał sobie zwolenników.
W rachubach na powstanie zawiódł jeszcze inny czynnik. Piłsudski sądził, że ziemie Królestwa położone po lewej stronie Wisły nie będą bronione przez Rosję, więc dzięki kilku tysiącom strzelców będzie mógł budować na opuszczonym terenie polską powstańczą państwowość. Ale tak się nie stało. Rosjanie pozostawili na zachód od Wisły silne osłonowe oddziały, które miały odepchnąć Niemców i Austriaków.
PAP: Gdy powstańcze plany okazały się fiaskiem, Austriacy zażądali rozwiązania oddziałów strzeleckich lub wcielenia ich do pospolitego ruszenia, politycy galicyjscy wystąpili z inicjatywą powołania Legionów Polskich. Czy popchnęło ich do działania wkroczenie strzelców do zaboru rosyjskiego i chęć uratowania tych oddziałów?
Prof. Tomasz Nałęcz: Myślę, że bez czynu strzelców nie byłoby Legionów. Jednak cele jakie stawiał sobie Piłsudski różniły się od tych, które przyświecały politykom galicyjskim. Piłsudski chciał stworzyć suwerenną powstańczą polską armię będącą ramieniem zbrojnym mającego się narodzić państwa polskiego. To się nie udało, więc zdecydował się na włączenie oddziałów strzeleckich do formujących się Legionów.
Natomiast politycy galicyjscy uważali za szczyt marzeń rozwiązanie austro - polskie, czyli zdobycie na Rosjanach Królestwa Polskiego, połączenie go z Galicją i stworzenie w ten sposób z tych ziem trzeciego członu monarchii habsburskiej. Chcieli wykorzystać wojnę do tego by stworzyć Austro-Węgry-Polskę. Wnoszonym wianem i ceną miała być krew polska przelewana w szeregach armii austro-węgierskiej. Polacy-obywatele Austro-Węgier mieli obowiązek służby wojskowej i zostali zmobilizowani po wybuchu wojny. Było to grubo ponad milion ludzi.
Wejście oddziałów Piłsudskiego na teren zaboru rosyjskiego a potem żądanie ich rozwiązania, spowodowało, że politycy galicyjscy dostrzegli szansę na powołanie polskiej formacji wojskowej, która byłaby jeszcze jednym argumentem na rzecz rozwiązania trialistycznego. Od tej pory polską opłatą za odrodzenie w ramach Austro-Węgier Królestwa Polskiego miała być nie tylko krew przelewana przez Polaków w austriackim mundurze, ale także w legionowym. Legiony stanowiły część armii austriackiej, ale z ducha i patriotyzmu żołnierzy było to polskie wojsko.
Z drugiej strony, gdyby nie inicjatywa polityków galicyjskich, utworzenie Naczelnego Komitetu Narodowego i stworzenie pod jego egidą Legionów Polskich, strzelcy znaleźliby się w tragicznej sytuacji. Poddani austriaccy zostaliby wcieleni do wojska austriackiego, a rosyjscy trafiliby do obozu internowania.
PAP: W 1915 roku Piłsudski widząc, że Austro-Węgry, a także Niemcy nie zamierzają nic robić w kwestii polskiej wstrzymał werbunek do Legionów, a w 1916 roku podał się do dymisji i dążył do likwidacji Legionów. Chyba słusznie zrobił, nie chcąc, by walczyły nie w polskim interesie?
Prof. Tomasz Nałęcz: Odmienna motywacja jaką reprezentowali z jednej strony zwolennicy rozwiązania austro-polskiego, a z drugiej Piłsudski, dyktowała inny stosunek do Legionów. Ci pierwsi uważali, że Legiony powinny trwać i nadal walczyć, przelewać krew za Polskę i cesarza, a nagrodą będzie połączenie ziem Królestwa Polskiego z Austro-Węgrami i stworzenie trzeciego, polskiego członu monarchii habsburskiej.
Piłsudski uważał natomiast, że wykorzystując Legiony, trzeba sprawę polską licytować wzwyż, a celem jego było odrodzenie suwerennego państwa polskiego – owszem, związanego z państwami centralnymi, bo nie mogło być wtedy inaczej. Domagał się ustępstw politycznych a skoro ich nie było, ograniczał czyn legionowy, by krew żołnierza polskiego nie była przelewana za darmo. Legiony były dla niego środkiem walki o Polskę. Po akcie 5 listopada 1916 roku – gdy proklamowane zostało przez cesarzy niemieckiego i austro-węgierskiego Królestwo Polskie, Piłsudski zaangażował się w jego tworzenie. Domagał się jednak gwarancji, że to Polacy będą decydowali przede wszystkim o jego losach.
Niemcy natomiast chcieli polskiego państwa i polskiej armii, ale pod warunkiem, że wszystko będą kontrolowali. Chodziło im o polskie „mięso armatnie”, a nie o realizowanie polskich aspiracji państwowych i narodowych. Piłsudski zerwał wtedy z państwami centralnymi. Polecił żołnierzom odmówić złożenia przysięgi, w której była mowa o braterstwie broni z armiami państw centralnych i praktycznie doprowadził do likwidacji Legionów.
PAP: Czy zgodzi się pan z opinią, że istnienie Legionów i ich postawa w walce wpłynęły na decyzję o utworzeniu Królestwa Polskiego?
Prof. Tomasz Nałęcz: Dotykamy tutaj wielkiej polityki, niemieckich planów, które zmieniały się podczas wojny. Początkowo chodziło o korekty graniczne, z czasem Niemcy zdecydowali się na gruntowną przebudowę mapy Europy szczególnie Europy Środkowej i Wschodniej, rozcięcie Rosji po szwach narodowych i stworzenie państw z nimi związanych. Decydowały tez inne względy. Niemcom coraz bardziej brakowało rezerw, więc łakomym okiem patrzyli na Polaków jako na potencjalnych żołnierzy.
A Legiony były bardzo dobrze bijącym się wojskiem. W 1916 r. podczas ofensywy Brusiłowa armia austriacka poszła w rozsypkę, ratowała się ucieczką, podczas gdy Legiony stawiały twardy opór, ponosząc duże straty, starały się ratować front. Po bitwie pod Kostiuchnówką, stoczonej w lipcu 1916 r. osoba numer dwa w armii niemieckiej gen. Erich von Ludendorff, napisał: „Polak to dobry żołnierz”.
Prof. Tomasz Nałęcz: Sikorski uważał, że Piłsudski niepotrzebnie antagonizuje się z Austrią i Niemcami. Był zdania, że nie ma co wymuszać na nich ustępstw, bo one i tak prędzej czy później przyjdą. Natomiast stawianie sprawy na ostrzu noża może się skończyć zniszczeniem Legionów. W krypcie wawelskiej spoczywa dwóch legionistów: Piłsudski i Sikorski, choć, gdy myślimy o Legionach, pamiętamy tylko o pierwszym z nich.
Uważał, że trzeba dać Polakom własne państwo, utworzyć armię i w ten sposób rozstrzygnąć wojnę wschodzie na korzyść Niemiec. Sprawdzian wartości żołnierza polskiego odegrał więc istotną rolę w planach niemieckich i przyczynił się do aktu 5 listopada - odbudowy państwa polskiego po stronie Niemiec. I choć Niemcy wojnę przegrały i nie one dyktowały warunki miało to znaczenie w licytacji sprawy polskiej wzwyż, bo akt 5 listopada skłonił Ententę do swoich przyrzeczeń w sprawie polskiej i przeciągnięcia Polaków na ich stronę, do czego ostatecznie doszło.
PAP: Wielu Polaków uważa Piłsudskiego za twórcę i dowódcę Legionów. Z czego to wynika?
Prof. Tomasz Nałęcz: Jest to z jednej strony efekt bardzo skutecznej legendy stworzonej przez piłsudczyków, przedstawiającej Józefa Piłsudskiego jako człowieka numer jeden w Legionach. Ta legenda zepchnęła w cień fakt, że istniała Komenda Legionów, a Piłsudski nigdy nie stał na jej czele, a był tylko komendantem jednej z trzech brygad. Ale to nie tylko legenda zdecydowała o takim postrzeganiu Piłsudskiego, lecz przekonanie Polaków, pochodzące jeszcze z czasów I wojny światowej, że Piłsudski jest w Legionach postacią najważniejszą, ponieważ uosabia polskość tej formacji. A Austriacy stawiali na czele Legionów generałów polskiego pochodzenia, jednak austriackich z ducha i patriotyzmu.
Przekonanie, że Piłsudski jest tą najważniejsza postacią było głęboko zakorzenione. Później zostało wykorzystane przez piłsudczykowską propagandę, która poza Piłsudskim i jego podkomendnymi nie dostrzegała w Legionach nikogo innego. A z czasem piłsudczycy coraz brutalniej zaczęli rozprawiać się z piękną legionową kartą Władysława Sikorskiego. Był on na początku I wojny bliskim współpracownikiem Piłsudskiego, ale potem poróżnili się. Sikorski uważał, że Piłsudski niepotrzebnie antagonizuje się z Austrią i Niemcami. Był zdania, że nie ma co wymuszać na nich ustępstw, bo one i tak prędzej czy później przyjdą. Natomiast stawianie sprawy na ostrzu noża może się skończyć zniszczeniem Legionów. W krypcie wawelskiej spoczywa dwóch legionistów: Piłsudski i Sikorski, choć, gdy myślimy o Legionach, pamiętamy tylko o pierwszym z nich.
Rozmawiał Tomasz Stańczyk (PAP)
sts/ mjs/ ls/
Copyright
Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.